piątek, 13 września 2013

Wszystko, co chciałeś wiedzieć o Wilku i Zającu

Priwiet druzja! Dzisiejszy post jest poświęcony prawdziwej legendzie radzieckiego przemysłu filmowego - serialowi animowanemu "Nu Pagadi!"(Ну, Погоди!), znanemu szerokiej publiczności jako "Wilk i zając". Ta kreskówka osiągnęła megapopularność w krajach bloku komunistycznego w latach 70ch ubiegłego wieku. Odpowiedź na imperialistycznego Toma i Jerry'ego w niczym nie była gorsza, a czasami nawet lepsza, gdyż otoczenie, tło i fabuła były dużo bardziej zrozumiałe dla przeciętnego widza bloku sowieckiego

1. Reżyser chciał by Wilk mówił głosem Wysockiego, ale kierownictwo partyjne, z którym bard nigdy się nie dogadywał, pod żadnym warunkiem się na to nie zgodziło. By the way, w jednym z odcinków Wilk jednak pogwizdywał motyw z "Piosenki o przyjacielu" Wysockiego.
















2. Serialowy Wilk mówi głosem wybitnego radzieckiego aktora Anatolija Papanowa, a Zając aktorki Klary Rumianowej. 


Słodkie prawda?


3. Wilk jest nałogowym palaczem, w 18 odcinkach był przyłapany na paleniu równo 20 razy. Spróbował nawet zjarać całą paczkę na raz, ale nie wyszło mu to niestety na dobre.

















4. W różnych odcinkach Wilk zaskakuje wszechstronnością. On umie jeździć na nartach, tańczyć argentyńskie tango na lodzie, grać na gitarze i śpiewać. Wilk z łatwością prowadzi kombajn i radzi sobie z dźwigiem ale za kierownicą samochodu już się nie czuje tak pewnie.

















 

5. W 3 odcinku widzimy, że Wilk ma motor "Jawa", bardzo droga przyjemność w tamtych czasach (ok. 1500 rubli - straszne pieniądze!) przy tym że nigdzie nie pracuje. Ciekawe skąd tyle hajsu? Na pewno spekulował dolarami. 
















7. Oprócz Wilka i Zająca w kreskówkowym świecie są inne zwierzęta, najbardziej spektakularne to Niedźwiedzie- Policjanci na motorach, Kot-Iluzjonista, napakowany Hipopotam i moi faworyci - śpiewające Psy-Bitelsi. 



8. Do popularności bajki na pewno przyczyniła się muzyka. Serial jest ozdobiony dużą ilością prawdziwych perełek z radzieckiej i zagranicznej sceny muzycznej, takich jak Ałła Pugaczowa, Edyta Pjecha, Digital Emotion czy Billy Haley. Niektóre nagrania pochodzą z płyt winylowych z osobistej kolekcji reżysera. Prawo autorskie w ZSSR? Nie, nie słyszałem. 



9. W 2010 roku Mennica Polska wytłoczyła specjalną monetę o wartości 1 dolara z Wilkiem i Zającem. Ciekawe, że jest to prawny środek płatniczy w...Nowej Zelandii. Co oni tam swojej mennicy nie mają?


















10. Pomniki Wilka i Zająca można znaleźć w Obwodzie Moskiewskim, Chabarowsku, Odessie, Tomsku, Wołkowysku i pewnie jeszcze gdzieś. Rosjanie lubią pomniki..





















11. Zając ewidentnie cierpi na Syndrom sztokholmski. W jednym z odcinków Zając płacze bo myśli, że Wilk zginął w wypadku. Rozpacz na jego twarzy jest tak dołująca, jak oglądanie Hatiko, widać że przeżył on poważne załamanie nerwowe. Na szczęście reżyserem bajki nie był George Martin i Wilk wkrótce powrócił cały i zdrowy, ratując Zająca przed depresją, uzależnieniem od heroiny i samobójstwem.




12. Niektórzy z Was na pewno pamiętają megawciągającą grę "Nu Pagadi". Celem gry było łapanie jaj do koszyka trzymanego przez Wilka. To był kolejny klon japońskiej gry Nintendo EG-26. Wśród dzieciaków krążyła plotka, że po zdobyciu 1000 punktów można zobaczyć animowany filmik, co oczywiście nie jest możliwe na takich wyświetlaczach. A ja wierzyłem. Oszukali mnie...


















Czy wiedziałeś że..?

Istnieje teoria, że Nu Pagadi nie jest zwykłą kreskówką o zwierzętach, podobnych do ludzi - jest to postapokaliptyczna opowieść Sci-Fi. Przed Wilkiem i Zającem w tym świecie żyli ludzie - widać to w odcinku w muzeum - wśród eksponatów można zauważyć jaskiniowca, zbroje rycerską a nawet Wenus z Milo. Wygląda na to, że wcześniej byli tam ludzie. Pojawiły się jednak rozumne zwierzęta, które wyeliminowały wszystkie pozostałe istoty. Przejęły następnie naszą kulturę w całości, łącznie z alkoholikami oglądającymi piłkę nożną. 
Ciekawym jest to, że nie wszystkie zwierzęta wyglądają jak ludzie - są tam konie, przeznaczone do jazdy oraz zwykłe domowe koty - pozostałości po ludzkiej kulturze. Teoria mówi, że Wilk chce złapać Zająca nie z powodu głodu. Prawdopodobnie konflikt jest spowodowany tym, że Wilk i Zając są przedstawicielami różnych ras z obcych planet, które od tysięcy lat walczą ze sobą lub wynika z instynktów sprzed Apokalipsy, w wyniku której wyginęli ludzie. 
  

No cóż, teraz wiesz o "Nu Pagadi" dużo więcej niż powinieneś wiedzieć. Mam nadzieję, że ta wiedza uratuje Ci kiedyś życie albo pomoże wynaleźć lekarstwo na raka. Na pewno będziesz mógł błysnąć wiedzą w klubie miłośników kreskówek radzieckich. 


Спасибо за внимание. Приятного дня.



piątek, 9 sierpnia 2013

Mały druczek po rosyjsku




Dzisiejsza wiadomość z Rosji zasługuje na specjalny post. Idealny przykład tego, że jeden człowiek może walczyć z korporacją i... odnieść brawurowe zwycięstwo!

Wszystko się zaczęło w 2008 roku w Woroneżu, gdy jeden z mieszkańców miasta znalazł w swojej skrzynce pocztowej typowy spam z banku. Żeby otrzymać kartę kredytową wystarczyło wypełnić formularz i odesłać go pocztą. 

Na pewno każdy z Was spotykał się z supermegafantastyczną ofertą kredytową. Najważniejsza część jest zwykle napisana małym druczkiem i faktyczne koszty kredytu są dużo wyższe, niż w reklamie. 

Nasz bohater Dmitrij Aleksiejew okazał się pomysłowym facetem. Zeskanował formularz i zmienił część napisaną małym druczkiem, pisząc, że koszty jego kredytu wynoszą 0%. Na wszelki wypadek dodał też, że "klient nie ponosi żadnych kosztów, związanych z kredytem". Oprócz tego zabezpieczył się jeszcze kilkoma ciekawymi punktami:

- Bank nie ma prawa bez zgody klienta zmieniać warunków umowy. W przypadku wprowadzenia zmian bez zgody klienta bank ma zapłacić karę w wysokości 3 mln. rubli (ok. 300 tyś PLN),
- W przypadku jednostronnego zerwania umowy, bank zapłaci karę w wysokości 6 mln. rubli.

Wysłał następnie podpisany formularz pod wskazany adres i po niecałym miesiącu otrzymał kartę kredytową, co oznaczało, że bank zgadza się z warunkami umowy. Dmitrij zaczął aktywnie korzystać z darmowego kredytu, ignorując oczywiście wszystkie wezwania do zapłaty odsetek. 

Po dwóch latach bank skierował sprawę do sądu. Dmitrij stawił się na rozprawę i przyniósł kopię formularza-umowy. Warto dodać, że jednym z obowiązkowych punktów umowy było zapoznanie się z warunkami na stronie www banku. Ale nasz bohater przewidział wszystko. Jeszcze przed wysłaniem formularza stworzył stronę internetową, na której umieścił własne warunki, po czym zmienił adres strony internetowej w formularzu. Wystarczyło stworzyć stronę o tej samej nazwie, ale pod inną domeną, żeby pracownicy banku nie zwrócili na to uwagi. 

Sąd zapoznał się ze sprawą i uznał, że Dmitrij Aleksiejew ma rację. "Wysyłając klientowi kartę kredytową bank potwierdził, że zgadza się z warunkami umowy, więc Pan Aleksiejew nie był przygotowany na płacenie żadnych odsetek." Sąd postanowił, że klient ma zapłacić tylko pożyczone pieniądze z zerowymi odsetkami.

Wygląda na to, że Aleksiejew czekał tylko na skierowanie sprawy do sądu. Twierdzi też, że bank, pozywając go do sądu, zmienił 8 punktów umowy, w związku z czym ma zapłacić 24 mln rubli - po 3 mln za każdy punkt. Oczywiście Dmitrij wysłał do prawników banku propozycję porozumienia pozasądowego, ale woroneżski twardziej pozostaje konsekwentny - za takie porozumienie i zerwanie umowy chce dostać równo 24 mln rubli i ani kopiejki mniej!

Prawnicy banku próbują się wykręcić, twierdząc, że umowa została zerwana jeszcze w 2010 roku, a takie sprawy w Rosji przedawniają się po 2 latach. Ale prawnicy zapomnieli, że zgodzili się na warunki umowy, która umieszczona jest na stronie internetowej Aleksiejewa. A skoro bank nie wypłacił 6 mln za zerwanie umowy, to jest ona nadal ważna. Tak tez twierdzi Sąd.

Dmitrij Aleksiejew czeka na odpowiedź z banku i udziela wywiadów dla lokalnych i ogólnorosyjskich mediów. Mówi, że rozumie, że postąpił nieładnie, ale nie czuje się z tym źle. :D Eksperci spekulują, że ma bardzo duże szanse na wygranie sprawy, bo w rosyjskim prawie panuje zasada, że "w konfliktach prawnych pomiędzy bankiem i obywatelem, to obywatel jest stroną słabszą ze względu na możliwości finansowe i zasługuje na szczególną ochronę swoich praw".

Dla mnie facet już jest bohaterem, bo pokazał, że z korporacjami można walczyć i to najlepiej ich własną bronią. Niech sprawa Aleksiejewa będzie małą zemstą za wszystkich oszukanych przez banki klientów. Mały druczek wiele może. Nawet w Rosji. :)

poniedziałek, 22 lipca 2013

Who is Mr. Navalny?

Dzień dobry. Być może ktoś z Was kątem ucha słyszał, że w Rosji dzieje się ostatnio jakieś zamieszanie. Ludzie wychodzą na ulice z plakatami i głośno domagają się wolności dla jakiegoś typa. Kim jest ten typ i co on takiego zrobił- nie wiadomo. Po przeczytaniu tego tekstu, będziesz wiedział o "tym typie" wystarczająco dużo, żeby z mądrą miną prowadzić dyskusje na temat rozwoju ruchu opozycyjnego w Rosji w XXI wieku, przy zmrożonej wódce z czarnym kawiorem, na wielkim przyjęciu w Kremlu. Jeśli Cię zaproszą.

Otóż Aleksiej Nawalny jest jednym z liderów nowej rosyjskiej opozycji, blogerem, prawnikiem, akcjonariuszem mniejszościowym wielkich korporacji, antykorupcjonistą, a od niedawna oficjalnym kandydatem na mera Moskwy. Od niedawna też szykuje się na spędzenie najbliższych 5 lat w więzieniu, bo według wersji rosyjskiego sądu, brał on udział w machinacjach finansowych i ukradł z budżetu 16 mln rubli (ok.1,6 mln złotych).



















Ale po kolei. Nawalny urodził się w wojskowym miasteczku, w wojskowej rodzinie, w smutnych szarych latach 70-ch. Aktywność polityczną zaczął okazywać podczas studiów, kiedy wstąpił do liberalnej partii "Jabłoko", z której został wkrótce wyrzucony za nacjonalistyczne poglądy. Na odejście dostał dobre rekomendacje od Gari'ego Kasparowa, dzięki którym załapał się na kursy na Uniwersytecie Yale. 

Po powrocie, Aleksiej poświęcił się walce z korupcją i robił to w bardzo oryginalny sposób: kupował za kilka rubli malutki procent akcji wielkich korporacji naftowych, robił minę jakby się urodził wczoraj lub ewentualnie przedwczoraj (i to nie w Rosji, a gdzieś w Norwegii) i domagał się udzielenia informacji o inwestycjach oraz innych dziwnych demokratycznych rzeczach, o których w korporacjach nikt nawet nie słyszał. Oczywiście nikt mu żadnych danych nie udostępniał, Nawalny pisał więc do sądu i prokuratury, ale i tam też kazali mu spierdalać. Aleksiej wszystko opisywał na bieżąco na swoim blogu. Zdobywał popularność, ponieważ faktycznie okazał się pierwszym człowiekiem, który otwarcie rzucił wyzwanie wielkim korporacjom. Wtedy właśnie powstał główny projekt Nawalnego - Fundacja Walki z Korupcją.


Sesja zdjęciowa dla Esquire Russia



















W kolejnych latach Nawalny i jego ekipa stworzyli kilka niepaństwowych projektów, które miały ulepszyć życie obywateli i stworzyć mechanizmy wywierania wpływu na władze państwowe. Dzięki projektowi RosPił każdy może monitorować państwowe przetargi i na bieżąco składać skargi na te nieuczciwe. RosŻKH pozwala, dzięki witrynie internetowej, poskarżyć się na działania spółdzielni mieszkaniowych, a RosJama została stworzona po to, żeby każdy mógł zrobić zdjęcie dziury w asfalcie przed swoim domem i w trybie on-line wysłać to zdjęcie do odpowiednich instytucji.


Jednak największą popularność Nawalny zdobył dzięki wymyśleniu hasła "Jedna Rosja to partia krętaczy i złodziejów". Hasło z prędkością światła rozeszło się po internecie i zostało memem, co spowodowało powstanie prawdziwej fali plakatów i obrazków. Członkowie Jednej Rosji pluli jadem na Nawalnego i obiecali pozwać go za pomówienie, na co ten odpowiadał, że jest to jego osobiste zdanie, a członkowie Jednej Rosji powinni pójść "na trzy (lub cztery) litery". 



Przestań karmić niedźwiedzia
Jedna Rosja to partia krętaczy i złodziejów

Przed wyborami 2011 roku Nawalny bardzo aktywnie promował kampanię "głosuj na każdą partię oprócz Jednej Rosji". W wyniku tej kampanii oraz kilku innych czynników politycznych, partia Putina zdobyła rekordowo małe 50%. Ale nawet te 50% według niezależnych obserwatorów było zdobyte nieuczciwie. Ponieważ dowodów fałszowania wyników wyborów było wystarczająco dużo, ludzie wyszli na ulice, a na czele tego protestu stanął właśnie Nawalny, który zrobił wówczas ważny krok ze świata wirtualnego do realnego.  



















Po tych wydarzeniach Nawalny został już prawdziwą osobą publiczną i liderem opozycji. Dla walki z obecnym reżymem, Aleksiej wybrał taktykę kompromitacji władzy w oczach obywateli. Prawie codziennie w swoim blogu udostępniał on informacje o luksusowych nieruchomościach zagranicznych członków Jednej Rosji i ich rodzin, przez co kilka osób straciło nawet swoje legitymacje partyjne. Nawalny również wystąpił z inicjatywą ustawy, która zabrania urzędnikom państwowym kupować służbowe samochody droższe niż 200 tys. złotych. Niezbędne 100 tys. podpisów uzbierał w niecałe 3 miesiące.

Oczywiście władze nie mogły dłużej ignorować Nawalnego i ze wszystkich sił próbowały znaleźć sposób na to, aby wsadzić blogera do więzienia. Komitet Śledczy dwa razy próbował to zrobić, ale bez skutku. Aleksiej poczuł się bardzo pewnie i w jednym z wywiadów dla Echa Moskwy powiedział, że "Putin pójdzie siedzieć jeszcze przy mnie". Czara goryczy sią przelała. Parę dni później przewodniczący Komitetu Śledczego Bastrykin (który jest osobistym wrogiem Nawalnego, gdyż ten znalazł dowody na to, że Bastrykin miał firmę zarejestrowaną w Czechach oraz zezwolenie na zamieszkanie w tym kraju), wystąpił z gniewnym przemówieniem, podczas którego kazał sprawę Nawalnego wznowić i doprowadzić do skutku.

Sprawa się ciągnęła, Nawalny nazwał proces politycznym i jako dowód udostępnił na swojej stronie wszelkie materiały i zeznania świadków, żeby każdy mógł je samodzielnie ocenić. Przypomnę, że Nawalny został oskarżony o udział w przyswojeniu 16 mln. rubli państwowych pieniędzy, poprzez zmuszenie dyrektora firmy Kirowles do korzystania z usług firmy swojego kolegi Piotra Oficerowa, która pobierała prowizję za usługę dystrybucji produkcji Kirowlesa. Sprawa jest bardzo skomplikowana i zasługuje na oddzielny post, powiem tylko, że wszystkie oskarżenia prokuratury są oparte na zeznania byłego dyrektora Kirowlesa i jego córki. Żaden inny świadek nie potwierdził tej wersji, a sąd odmówił przeprowadzenia ekspertyzy księgowej. Jednak zeznania dyrektora Kirowlesa wystarczyły na to, aby sąd zgodził się z dowodami prokuratury i dał Nawalnemu 5 lat więzienia, a Oficerowowi 4 lata.



















Warto dodać, że przed finałową rozprawą Nawalny oficjalnie zarejestrował się jako kandydat na mera Moskwy i zaczął aktywną agitację przeciwko swojemu największemu rywalowi Siegiejowi Sobianinowi, który rzecz jasna jest członkiem Jednej Rosji. Wyrok sądu w Kirowie stawia krzyż na karierze politycznej Nawalnego, bo zgodnie z Rosyjskim prawem osoba skazana, nie może zajmować żadnych stanowisk urzędniczych. 

Co prawda Nawalny ma jeszcze 10 dni na złożenie odwołania od wyroku sądu, więc teoretycznie może on jeszcze się załapać na wybory mera. W sondażach Aleksiej już teraz jest na 2 miejscu, choć według wszystkich ekspertów nadal nie ma żadnych szans na wygranie tych wyborów.

Jak się skończy ta historia nikt nie wie. Przed ogłoszeniem wyroku w sprawie Nawalnego wszyscy eksperci stawiali na wyrok w zawieszeniu, ale system znów wszystkich zaskoczył. Jeszcze ciekawszym elementem tej gry jest decyzja sądu mówiąca o wypuszczeniu Nawalnego i Oficerowa do czasu finałowej rozprawy. 

Media zachodnie już trąbią, że stało się tak w wyniku manifestacji w Moskwie, która odbyła się po ogłoszeniu wyroku (to właśnie ci ludzie z plakatami), ale ja nie polecam Ci w to wierzyć, bo wszystko wskazuje na to, że władze kontrolują sytuację, a każdy ich ruch jest dobrze przemyślany i przygotowany. Być może władza chce, żeby Nawalny wziął udział w wyborach w Moskwie, przegrał i trafił za kraty od razu po tym, co pozwoli na uniknięcie oskarżeń o tłumienie opozycji. Być może chodzi o coś innego, o czym wie tylko car prezydent i jego koledzy. 




























Tak czy owak, Aleksiej Nawalny jest pierwszym politykiem zachodniego typu w Rosji. On rozmawia ze swoimi zwolennikami, prowadzi dyskusje offline i online, zaprasza wszystkich oponentów na debaty, chętnie pokazuje się ze swoją żoną Julią i dziećmi. Nawalny nie boi się więzienia, o czym wiele razy mówił w wywiadach, wierzy w to co robi i zyskuje coraz więcej zwolenników. Jednak niektóre jego wypowiedzi nie znajdują poparcia wśród potencjalnego elektoratu, głównie chodzi o jego nacjonalistyczne poglądy. Aleksiej popiera hasło "Przestać karmić Kaukaz" (chodzi o dotacje z budżetu dla kaukaskich regionów) i zawsze chodzi na Russkie Marszy, w których biorą udział nacjonaliści. No i siła propagandy Jednej Rosji nadal jest za duża, żeby Nawalny mógł poważnie powalczyć o elektorat. Większość ludzi nie słyszało o jego działaniach antykorupcyjnych, bo telewizja o tym milczy, ale chętnie mówi o tym, że został on oskarżony o przekręty finansowe.

Ok. A więc jak obiecałem, przedstawiłem ci w skrócie postać Aleksieja Nawalnego. Tekst wyszedł trochę dłuższy niż przewidywałem, a i tak wiele rzeczy musiałem pominąć. Jeśli ten temat okaże się interesujący, rozpatrzymy go bardziej szczegółowo. Tak czy owak dzięki, że doczytałeś do końca!

Всего хорошего. Не хворай.


P.S. "Na każdy skradziony rubel w Rosji przepada 5 wypierdolonych w błoto" (Aleksiej Nawalny)

wtorek, 2 lipca 2013

5 zapomnianych rosyjskich wynalazków

Priwiet. W dzisiejszym poście przyjrzymy się wielkim Rosjanom i ich wynalazkom, o których nikt nie pamięta lub nie chce pamiętać. Z wynalazcami w Rosji zawsze było dobrze, gorzej z marketingowcami. Sprawa wynalazków jest bardzo delikatna i często w historii pozostaje imię człowieka, który opatentował mechanizm, a nie wymyślił go. Oto lista rosyjskich wynalazków, o których świat niesprawiedliwie zapomniał. 


1. Samochód, napędzany prądem. W 1899 roku w Petersburgu Ippolit Iwanowicz Romanow zaprezentował swój niezwykły, jak na tamte czasy, wynalazek. Samochód, a raczej dyliżans  napędzany prądem, jechał wolno, często się psuł i długo się ładował. Ale jednak jeździł! Widocznie Romanow nie miał najlepszego agenta, bo nie przyszło mu do głowy to, aby opatentować swój wynalazek. W ten sposób  twórca mechanizmu, wykorzystywanego do dnia dzisiejszego przy produkcji trolejbusów, pozostał nieznany. Gratulacje!


















2. Kolorowe zdjęcia. 13 grudnia 1902 roku Siergiej Prokudin-Gorskij ogłosił wiadomość o wynalezieniu mechanizmu, który służył do tworzenia kolorowych diapozytywów, działających zgodnie z metodą trójkolorowej fotografii. W 1905 roku wynalazca prezentuje własny sensybilizator, który okazał się dużo lepszy od zachodnich analogów. Metoda była bardzo prosta - Proskudin-Gorskij opracował kamerę, która robiła 3 zdjęcia, przepuszczając obraz przez 3 różne filtry (czerwony, zielony i niebieski). Warto dodać, że Proskudin-Gorskij opatentował swój wynalazek, ale kokosów na tym nie zarobił. Nowa technologia mało kogo interesowała, więc wynalazca został fotografem, jeździł po całym Imperium i klepał kolorowe zdjęcia mieszkańców i krajobrazów. Zawsze coś.





















3. Projektor filmowy. W 1893 roku Iosif Timczenko przy współpracy z fizykiem Lubimowym, prezentują niezwykły wynalazek, który był przez nich  nazwany "ślimakiem" - specjalne urządzenie, dzięki któremu można było zmieniać klatki w stroboskopie, "uruchamiając" tym statyczny obraz. Rok później Timczenko prezentuje dopracowany mechanizm, który nazywa kinetoskopem. Dopracowana wersja miała dużo płynniejszy obraz i dłuższe filmy. Prezentacja odbyła się podczas Zjazdu Lekarzy i Wynalazców. Timczenko pokazał 2 filmy: "Rzucanie dzidy" i "Skaczący jeździec". W protokole posiedzenia, napisano o tym wydarzeniu w ten sposób: "Przedstawiciele zebrania z interesem zapoznali się z wynalazkiem sz.p. Timczenko. Zgodnie z propozycją dwóch profesorów zdecydowaliśmy wyrazić nasze podziękowania". Tak to działa w Rosji - podziękowania, zamiast pieniędzy. Niestety.





















4. Sztuczne serce. Rosjanie uwielbiają psy. Wysyłają je do kosmosu i wstawiają rurki w krtań,  zapewniając im światową sławę. W 1931 roku młody radziecki lekarz Władimir Demichow zademonstrował możliwość podtrzymania krwiobiegu w psim organizmie przy użyciu plastikowej pompki, napędzanej prądem.  W ciągu następnych 9 lat naukowiec bawił się jak mógł - transplantował serca, płuca i inne organy, kombinował dodając drugie serce, pozostawiając jedno płuco, dodawał trzecie płuco oraz jako pierwszy transplantował serce i płuca jednocześnie. Największą sławę jednak przyniosły mu eksperymenty z przeszczepianiem psom drugiej głowy. Niestety długo takie dziwadło nie pożyło, pomogło jednak Władimirowi napisać kilka prac naukowych i dostać Nagrodę Państwową ZSRR. 





















5. Żarówka. Prawie każdy wie, że żarówkę opatentował Tomas Edison. Ale nie każdy wie, że Edison był też znany z tego, że osobiście nie wynalazł prawie nic. Miał on jednak niesamowitą smykałkę do interesów, patentując wszystko, co tylko się da. W 1874 roku rosyjski fizyk i wynalazca Aleksander Łodygin, opatentował żarówkę z nicią z wolframu, która jest używana w żarówkach do dziś. Jako pierwszy wymyślił też proces wypompowywania powietrza z żarówek, który wydłużył ich życie kilkakrotnie. Jak to często bywa, nikt za bardzo wynalazkiem się nie zainteresował. Nikt nie wie teraz kim był Łodygin, za to wszyscy wiedzą kim był Edison. Z marketingiem i PR'em w Rosji zawsze było słabo.

























Dobrze. Teraz już wiesz, że jeśli uda ci się wymyślić coś, co zmieni świat, to i tak nie gwarantuje  Ci to tego, że będziesz zapisany w historii jako odkrywca. Pamiętaj więc o patentach i dobrych agentach - to jest gwarancja sukcesu. Ucz się na błędach rosyjskich wynalazców i bierz przykład z Tomasa Edisona. 

Не болей. Скоро увидимся.

czwartek, 20 czerwca 2013

Ojmiakon. Biegun Zimna

3 godziny słońca dziennie. -50 za oknem. 1000 kilometrów do najbliższego większego miasta. 522 osoby, które żyją tak jak i Ty. Chodzą do szkoły, do pracy, oglądają telewizję, jedzą, piją, tworzą rodziny. Podczas gdy w Polsce przy temperaturze -30 zamykają szkoły, mieszkańcy Ojmiakonu dziękują za chwilę ciepła.

Kiedy próbuję sobie wyobrazić jak wygląda życie w takim miejscu jak Ojmiakon, pierwszym skojarzeniem, które przychodzi mi do głowy, jest inna planeta. Podobna do Ziemi, ale znajdująca się w  układzie planetarnym jakiejś innej gwiazdy. Taka, którą określa nie nazwa, a numer porządkowy. Zapomniana przez wszystkich. Zimna. Obca. 

Człowiek jednak nie przestaje udowadniać, że przyzwyczaić się można do każdego miejsca, takiego nawet, które oferuje absolutne minimum niezbędne do życia. 



















Nie będę Was zanudzał statystykami temperatur, to wszystko możecie znaleźć na Wikipedii. W dzisiejszym poście spróbujemy zrozumieć, jak sobie radzą i jak żyją ludzie w Ojmiakonie. Informacje będą przedstawione w tradycyjnym już dla tego bloga formacie faktów, wziętych ze wspomnień byłych i obecnych mieszkańców tego niesamowitego miejsca.



1. Mieszkańcy Ojmiakonu nie gaszą silników w samochodach przez całą zimę. W ciągu dwóch godzin wszystkie płyny zamarzają do takiego stopnia, że trzeba czekać na wiosnę, aby ponownie odpalić auto. Nawet przy włączonym silniku, samochód pozostawiony na 4 godziny, słabo nadaje się do ponownej jazdy. Koła są tak przemarznięte, że poruszać się trzeba bardzo delikatnie. Często pękają nie tylko koła, lecz także stalowe ramy. Plastikowe zderzaki rozsypują się w pył. Największym jednak koszmarem kierowcy jest zepsuty system ogrzewania. Można przypłacić za to życiem. Odległości pomiędzy miastami utrzymują się na poziomie 200-300 kilometrów.



























2. Pojęcie mody w tym miejscu nabiera innego znaczenia. Ładnie, nieładnie - nie ma różnicy. Najważniejszym jest to, żeby było ciepło. Jeśli wyjdziesz na dwór w syntetycznej kurtce, nawet na chwilę, nie zdziw się, że  wrócisz zaraz do domu bez rękawa lub kołnierza, który odpadnie pod wpływem zimna. Typowy strój mieszkańca Ojmiakonu wygląda następująco: na nogach buty, zrobione z dolnej części skóry reniferów, długie naturalne futro i futrzana czapka. Szalik to również podstawa. Bez tego akcesorium wychodzić na dwór nie warto, bo bez niego oddychać się po prostu nie da. 



























3. Tlenu w powietrzu jest tak mało, że człowiek oddycha dwa razy częściej. Można wówczas usłyszeć tak zwany "szept gwiazd" - dźwięk, który powstaje przy natychmiastowym zamarznięciu kropelek wody w wydychanym powietrzu. W Ojmiakonie nie ma zatem co się obawiać wirusów, ale odmrozić płuca można bardzo łatwo.




























4. Tu mieszkańcy spotykają się z niezwykłymi problemami. Zamarza wszystko - żelowe długopisy, baterie, elektronika. Rury z wodą są ogrzewane prądem - oplecione są dookoła specjalnymi kablami. Kanalizacji, w tradycyjnym rozumieniu tego pojęcia, nie ma. Toalety  są więc na zewnątrz.




























5. W zimę na dworze mogą sobie poradzić tylko renifery i psy. Gospodarz,wypuszcza krowę na dwór przy temperaturze powyżej -30 stopni, ale i tak na wymię musi założyć jej specjalne ocieplacze. Inaczej dla zwierzęcia może to być ostatni spacer. 





















6. Dużym problemem w Ojmiakonie są pogrzeby. Jest tu nawet takie powiedzenie - "Nie daj Ci Boże umrzeć zimą". Na wykopanie grobu trzeba czasami poświęcić tydzień. Ziemię najpierw się grzeje, później rozbija drynami warstwę ok. 20 centymetrów, później znów się grzeje i znów się rozbija, aż głębokość osiągnie 2 metry.


















7. Pensje w Ojmiakonie są dość wysokie jak na rosyjskie warunki. Pracownik lotniska zarabia 72000 rubli (około 7000 zł) miesięcznie. Trzeba jednak dodać, że wszystkie produkty, oprócz mięsa reniferów, są bardzo drogie. Czekolada na przykład kosztuje 700 rubli (70 zł) za opakowanie.


















Większość mieszkańców miasteczka zastanawia się nad sensem istnienia Ojmiakonu. Niestety na chwilę obecną państwo nie wspiera mieszkańców Dalekiej Północy tak jak należy. Z Ojmiakonu zrobił się punkt turystyczny, dziwadło dla zachodnich turystów. Czy warto jednak poświęcać życie 500 osób, żeby pokazać europejskim turystom kilka budynków z kiblem na dworze? 


W tak ekstremalnych warunkach człowiek starzeje się dużo szybciej i mając 30 lat wygląda na 50. Każdy kto ma możliwość wyrwania się z Ojmiakonu, ucieka natychmiast. Ale, jak już wspomniałem wcześniej, człowiek potrafi się przyzwyczaić do wszystkiego. Niektórzy mieszkańcy po prostu nie mogą wyobrazić sobie innego życia. Pozostaje im więc próba odnalezienia odrobiny szczęścia w zaśnieżonej tundrze i dbania o nią, tak jak o każdą cząstkę pojawiającego się ciepła. 

Счастливо. До новых встреч.

czwartek, 13 czerwca 2013

Krab Wszechrusi

Zdrastwuj! Na fali popularności wiadomości o rozwodzie Mr&Mrs Putin, rozpatrzymy dziś ciekawe fakty na temat Władimira. Starałem się znaleźć te najciekawsze i najmniej znane polskim czytelnikom. Sprawdźmy czy się udało:


1. Jednym z najbardziej popularnych haseł rosyjskiej wyszukiwarki yandex jest - "Putin to krab". Związane to jest z tym, że w jednej ze swoich wypowiedzi Władimir powiedział, że pracuje jak "niewolnik na galerach". Niewolnik w języku rosyjskim to "rab", a społeczność internetowa zdecydowała, że słowo "krab" zdecydowanie lepiej pasuje do prezydenta, tworząc tym nowy mem internetowy. Jego popularność nie spada do dziś.




















2. Putin, podczas pracy jako agent KGB,  miał ksywkę MOL (taki owad, co w zimę zjadał futro Twojej babci). Jego byli koledzy z pracy mówią, że jest to związane z wyglądem Putina, który jest szary, cichy i mało widoczny, innymi słowy  wygląda jak szablonowy radziecki agent z filmów o Jamesie Bondzie. Dodam, że po zakończeniu kariery w KGB, Putin pracował dla gubernatora Sobczaka i tam już miał ksywkę Sztazi. Wiadomo dlaczego.














Wygląda na to, że Putin też był jednym z pierwszych hipsterów




3. Putin bardzo ceni swoich kumpli i często im pomaga. Na przykład jego były trener i jego były ulubiony wykładowca są teraz w zarządzie Gazpromu, partnerzy z sekcji dżudo bracia Rotenbergowie kontrolują eksport gazu za granicę, a prawie wszyscy koledzy z KGB zajmują czołowe stanowiska w strukturach wojskowych, służbach specjalnych i policji. A więc warto utrzymywać kontakt ze starymi kumplami. Nigdy nie wiesz, który z nich zostanie prezydentem.



4. W 2000 roku astrolodzy zapewniali, że gwiazdy alarmują o przyjściu nowego Stalina, który będzie rządził żelazną ręką, nie bojąc się wsadzać do paki oponentów politycznych. Ciekawe jest to, że i Putin i Stalin są spod znaku wagi! Umocniło to oczywiście przekonania astrologów. Po 13 latach można stwierdzić, że chyba trochę mieli rację, więc widocznie horoskopy nie są aż takie głupie.


5. Co roku Putin stawia się przed narodem w czterogodzinnej rozmowie na żywo w telewizji. Szczerze mówiąc nie jest to najciekawszy program, bo zazwyczaj wygląda to tak, że Putin przez cztery godziny odpowiada na wcześniej przygotowane pytania wcześniej przygotowanymi odpowiedziami. I te odpowiedzi też są tak strasznie ogólne, że specjaliści od demagogii mogą mu tylko pozazdrościć. Wygląda to mniej-więcej tak: "Co Pan preferuje - kawę czy herbatę?" Odp: "Zgodnie z Konstytucją Federacji Rosyjskiej, wszyscy obywatele mają prawo wolnego wyboru pomiędzy kawą i herbatą. Ostatnio piłem kawę, ale nie wykluczam, że w przyszłości napiję się też herbaty". Trzeba jednak przyznać, że show ma wysokie rankingi, wyższe nawet od oglądalnością finału Ligi Mistrzów.


6. W 2010 roku nieznany nikomu bloger opublikował post, w którym napisał, że Putin jest gejem. Jakiś bardzo inicjatywny członek partii Jedyna Rosja, złożył skargę do prokuratury, uruchamiając tym "Efekt Streisand", dzięki czemu artykuł przeczytało kilkaset tysięcy osób. Ciekawe, że bloger natychmiast złożył zażalenie do prokuratury, motywując je tym, że tekst artykułu wyraża jego osobiste zdanie, a słowo "gej"- to nie jest żadna obraza. Jeszcze ciekawsze jest to, że sprawę wygrał i postępowanie karne zostało umorzone. A mówią, że w Rosji nie ma wolności słowa.


I jeszcze coś. Czy wiedziałeś, że:

- Putin (پوتین) po persku to "but"

- W Kanadzie występuje danie z ziemniaków, które nazywa się poutine - tak właśnie się pisze nazwisko prezydenta po francusku

- W książce Michaiła Kolesnikowa "Kod Putina", autor nazywa prezydenta nie inaczej jak Waldemar Waldemarowicz Pukin

- Jeden z bohaterów japońskiej bajki anime Usavich o radzieckich królikach z gułagu, ma na imię Putin

- Zgodnie z badaniami czasopisma Esqiure, Putin używał słowa "przepraszam" w swoich wypowiedziach 155 razy w ciągu pierwszych 2ch prezydenckich kadencji

- W tłumaczeniu z esperanto "putino" oznacza "prostytutka"

- Putin co najmniej 3 razy został przyłapany na łamaniu przepisów zasad ruchu drogowego. 2 razy jechał bez zapiętych pasów i raz bez kasku na motorze.



Teraz już wiesz, ze Putin to taki sam człowiek jak wszyscy. Miał żenującą ksywkę, nieudane zdjęcia i problemy z astrologami. Nie miałeś problemów z astrologami? Pewnie po prostu o nich nie wiesz. Uważaj na horoskopy ;)

A no i jeśli zostaniesz kiedyś prezydentem Rosji, pamiętaj że idealnie się nadaję na członka zarządu Gazpromu. Wstydu Ci na pewno nie narobię.


Хорошего дня. До скорых встреч.

czwartek, 6 czerwca 2013

6 rzeczy, które znajdziesz tylko w Rosji

No dobra, może nie tylko w Rosji. Podejrzewam, że czytelnicy z Ukrainy i Białorusi nadal pamiętają te resztki radzieckiej przeszłości. W każdym razie nie spotkałem się w Polsce z tymi zjawiskami, dajcie znać, jeśli coś przeoczyłem. :) Поехали!


1. Pionierbol. Ta uproszczona wersja siatkówki pojawiła się w latach 30tych. Różnica polega jednak na tym, że piłkę można łapać, podawać i jeszcze robić krok do przodu przed przerzuceniem jej przez siatkę. Popularność gry można wytłumaczyć tym, że nie wymaga ona żadnych umiejętności, oprócz oczywiście łapania piłki. W pionierbol mogą grać wszyscy - chłopaki, dziewczyny, grubasy, chudzielcy, okularnicy i nawet opóźnieni w rozwoju. W tej grze nie ma gwiazd, bo dobrze grać w tę grę po prostu się nie da (ew. można grać bardzo źle, ale to trzeba nieźle się postarać) . Idealna gra dla sowieckiego społeczeństwa, w którym wszyscy mieli być równi.



















2. Babcie przy bramkach w metrze. Na każdej stacji metra, która nie jest wyposażona w nowoczesne zabezpieczenia, zobaczysz babuszkę. Jej zadaniem jest pilnowanie procesu przejścia przez bramki. Zazwyczaj jest to starsza kobieta po 60tce, która w ten sposób dorabia do emerytury. Typowa babcia-bramkarz ma ze 30 kilo nadwagi, surowy wzrok agenta KGB na spoczynku i gwizdek, którego używa żeby wystraszyć przestępcę, który przeskakuje przez bramki bez biletu. Gwizdek ten ma przywołać policjanta, a on z kolei ma złapać zbrodniarza i ukarać go karą śmierci grzywny. Policjanci czasami też stoją znudzeni obok, żeby ułatwić babci pracę - podwójna kontrola! Nie ma żartów. Dodam jeszcze, że w godzinach szczytu dźwięk gwizdka rozlega się nad stacją co kilka minut, bo złapać kogoś w wielkim tłumie nie jest łatwo.


















3. Stary Nowy Rok. Rosjanie uwielbiają święta. Co zrobić, jeśli po Sylwestrze i Bożym Narodzeniu zostało jeszcze trochę wódki i jedzenia? Wymyślić jeszcze jedno święto! Oczywiście wiecie, że przed Rewolucją Październikową (która była w listopadzie :) Rosjanie używali innego kalendarza. Komuniści zdecydowali, że nie warto się spóźniać o 13 dni w porównaniu z resztą świata i przeszli na kalendarz Gregoriański. Rosjanie szybciutko przypomnieli sobie, że po staremu Nowy Rok trzeba świętować 13 stycznia i trochę przedłużyli imprezę. A więc jeśli brakuje Ci w życiu świąt - wymyśl swoje. Wystarczy o drobinę fantazji.


4. Adres na odwrót. Co jest ważniejsze odbiorca, czy jego adres? Myślę, że nie jeden filozof poświęcił życie na znalezienie odpowiedzi na to pytanie. W ZSRR Poczta zdecydowała, że ważniejszy jest adres, a nie grupa liter, którą z dumą nazywasz swoim imieniem i nazwiskiem. Jeśli piszesz list do Rosji, to musisz wpisywać dane w takiej kolejności:  kraj, miasto, ulica, numer domu, numer mieszkania i na koniec imię i nazwisko. (Rosja, Moskwa, Kreml 1, Władimir Putin). Kod pocztowy  wpisuje się oddzielnie, w specjalnie przygotowanym na to miejscu i dodatkowo specjalną czcionką. I tylko spróbuj się pomylić!







(Feliks Dzierżyński całym swoim widokiem przypomina Ci, że w Rosji najpierw piszesz adres, a później imię i nazwisko odbiorcy)






5. Drzwi otwierające się do wewnątrz. Krążyła plotka, że wszystkie drzwi otwierają się do wewnątrz, żeby KGB było łatwiej wejść do mieszkania. Głupota, przed KGB drzwi się otwierały same i to bez różnicy czy na zewnątrz czy do wewnątrz. Tak naprawdę chodzi o rosyjski klimat - w północnych rejonach w zimę spada dużo śniegu i czasami jest go tyle, że drzwi po prostu nie da się otworzyć na zewnątrz, więc szybko skumasz w którą stronę mają się otwierać, jeśli nie chcesz czekać na wiosnę uwięziony w chacie. 


6. Zielonka. Naukowa nazwa "zieleń brylantowa". Każdy Rosjanin od urodzenia wie, że ona jest, że leczy prawie wszystkie choroby i że nie można jej otwierać zębami. Jest to środek antyseptyczny, który kosztuje grosze i jest używany głównie w celu leczenia dzieci. Zielonki nie da się całkowicie zmyć ani wodą, ani acetonem, pozostaje więc na skórze tak długo, jak jej się będzie chciało. Przeciętny europejski lekarz pozwie Cię do sądu jeśli zobaczy jak smarujesz swoje dziecko tym smarowidłem, bo według zachodnich specjalistów jest ona niebezpieczna dla zdrowia. Ale kogo w Rosji obchodzi opinia europejskich lekarzy? Jedno wiem na pewno - nie słyszałem, żeby komuś coś się stało przez zielonkę. No może oprócz upokorzenia przez kumpli w szkole.






















No dobrze. Zauważyłeś, że wiesz o Rosji coraz więcej? Niedługo będziesz mógł kupić sobie własnego niedźwiedzia, przebrać go za Lenina i pić z nim wódkę
 płacząc przy dźwiękach rosyjskiego hymnu. Tylko nie zapomnij o włączeniu reaktora atomowego, bo noce są zimne i długie.


Всё получится. До скорых встреч.